Mogłabym napisać górnolotnie, że ten tekst powstaje z troski o planetę. W pewnym stopniu tak jest, ale bezpośrednią inspiracją było osobiste doświadczenie – na własnej skórze przekonałam się, ile daje wysoka, nieskoszona trawa. Zwłaszcza w mieście podczas upałów.

Po co nam trawniki?

Nie tylko po to, by było ładnie. Krótko przycięty trawnik bez chwastów uchodził do niedawna za estetyczny ideał. Na szczęście dla środowiska coraz częściej pozwalamy trawie rosnąć wysoko, a koszenie przynajmniej na terenach należących do miasta ogranicza się do dwóch razy w sezonie. Rośnie też moda na kwietne łąki – czyli nieskoszone trawniki obsiane kwiatami polnymi, np. makami, chabrami, kosmosami czy lnem.

Estetyka to sprawa indywidualna, ale trawnik, zwłaszcza w dużych aglomeracjach, pełni też inne, znacznie ważniejsze funkcje.

Utrzymuje wilgoć i zapobiega erozji ziemi – czyli mówiąc wprost, przeciwdziała jej przesuszaniu się. Dla porównania skoszony trawnik, by był zielony, musi być regularnie (co podczas upałów oznacza codziennie) podlewany. Krótka trawa zatrzymuje znacznie mniej wilgoci i ułatwia jej parowanie z ziemi, a w perspektywie nadchodzących susz woda jest bezcenna i powinniśmy ją oszczędzać.

Trawa obniża temperaturę powietrza. Im wyższa, tym zdaniem ekologów lepiej działa. Pomiary przeprowadzone pokazują, że trawnik może być nawet o 30 st. chłodniejszy od asfaltu i o 20 st. od gołej ziemi.

Trawa to jeden z największych producentów tlenu i pochłaniaczy dwutlenku węgla. Badania przeprowadzone w Nowym Jorku pokazują, że trawy w Central Parku usuwają z atmosfery około 6 ton dwutlenku węgla rocznie. Bez trawy nie nastąpi sekwestracja dwutlenku węgla (wchłanianie CO2), a nasz ślad węglowy urośnie. Pochłaniają też szkodliwe pyły i cząsteczki z powietrza odpowiedzialne za zanieczyszczenie powietrza. Dla porównania jeden hektar lasu sosnowego usuwa z atmosfery około 20 ton dwutlenku węgla rocznie. Trawy i drzewa to nasi najwięksi sojusznicy w walce o klimat i przetrwanie.

Wysokie trawy to także bioróżnorodność. To w nich mieszkają jeże, jaszczurki lub żaby. Im większa jest bioróżnorodność, tym lepiej z punktu widzenia ochrony środowiska. Im wyższa trawa, tym więcej owadów, a te z kolei przyciągają ptaki. Dzięki temu w naturalny sposób nakręcamy łańcuch żywieniowy, a tym samym niepotrzebne są niezbyt bezpieczne dla zdrowia opryski przeciw np. komarom czy meszkom. Kleszcze żyją w trawie i nie ma dla nich większego znaczenia, czy trawa jest wysoka, czy równo przystrzyżona. Ponieważ szybciej rozłożymy koc na równo przystrzyżonym trawniku niż w wysokiej trawie, to i prawdopodobieństwo ugryzienia przez kleszcza będzie większe.

Gdzie trzeba skosić trawę?

Poza boiskami i polami golfowymi, gdzie trawa pełni funkcję podłoża do gry, trawy trzeba kosić tam, gdzie mogą ograniczać widoczność, a tym samym stwarzać niebezpieczeństwo na drodze. Dlatego kosi się pasy trawy wzdłuż dróg.
 
W każdym innym przypadku koszenie jest kwestią umowy społecznej. Mając na uwadze nie tylko zmiany klimatyczne i problemy ekologiczne, które musimy traktować bardzo poważnie, gorąco zachęcam was chociaż do ograniczenia koszenia trawnika. Im mniej ingerujemy w naturę, tym większą szansę dajemy na przetrwanie nie tylko rozmaitym gatunkom roślin i zwierząt, ale i sobie. Chyba że wizja życia w świecie rodem z „Mad Maxa” was nie przeraża – bo mnie bardzo.

Źródło: Wysokie Obcasy
Aleksandra Mijakoska- Siemion
06.06.2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *